Quantcast
Channel: NIEUFNY » praca
Viewing all articles
Browse latest Browse all 13

NIE UFAJ NIKOMU, NAWET PROGRAMOWI

$
0
0

Powinienem się dawno nauczyć, że nie można zadowolić wszystkich. A jednak…

Dalej zbyt wiele biorę na siebie. Nie potrafię być asertywny i powiedzieć: „Nie”. Zwykłe, jedno słowo, które może wiele zmienić. Właśnie… działa w dwie strony. Mówiąc nie – mogę poczuć się lepiej ale mogę też w jednej chwili stracić wszystko. W dzisiejszych czasach trudno jest o pracę. Pracownik ma prawa i obowiązki. Cóż, z tymi prawami różnie bywa… Wszystko zależy od pracodawcy. Czy dostanie się choć kilka godzin na lekarza. Ba, jaką „uznaniową” premię się dostanie – z tym mam ostatnio niezły ubaw. Postawisz się, nie chcąc dać się oszukać, zwyczajnie zbuntujesz, domagając się swojego, w pewnym momencie usłyszysz: „na Twoje miejsce znajdzie się czterech innych”. I Qrwa, to racja. I jak walczyć o swoje?

Jeszcze gorzej jest, kiedy pomyliłeś się. Czujesz się winny, przyznajesz się do błędu, który naprawiasz. Nawet, proponujesz, że pokryjesz odsetki z własnej kieszeni. „Nie, niech Pan da spokój” – słyszysz od klienta. Aż tu, nagle, staje szefowa i wszystko mówi. Możesz się bronić, tłumaczyć, ale jaki ma sens, kiedy od razu uznano Cię za winnego? Porażka. Lepiej milczeć, pokazać skruchę…? Tylko, co z moim poczuciem wartości? Już i tak znowu cholernie niskim przez jedną sytuację…

Bardzo lubię swój zawód. Zawsze czułem się w nim dobrze. Grzebanie w papierach na swój sposób mnie rajcowało, jeszcze bardziej, kiedy miałem rację i wychodziło na moje. Już raz, wypalił mnie ten zawód. Dużo udziału w tym mieli moi klienci (wtedy ja rządziłem pracownikami). Teraz? Nie dam się. Raczej wcześniej sam się wycofam.

Tak, znam pracę z dwóch stron. Pracodawcy i pracownika. Żadna relacja nie jest mi straszna. Potrafię się dostosować, zdając sobie sprawę, że wymagania pracodawcy są wynikiem jego relacji z klientem. Ale… bez względu na cokolwiek, stałem po stronie pracownika. Potrafiłem być dyplomatą, ugłaskać klienta, nie stawiając swojego człowieka w trudnej sytuacji. Dopiero później była rozmowa. Cóż, inni inaczej robią…

Nie mogę też pojąć zawiści ludzi. Przykro to stwierdzić, ale zwłaszcza kobiet. Pomijam fakt dyskryminacji facetów w zawodzie księgowego… Jednak postawa – jak ja nie mam, to ona/ona też nie będzie miała; podjudzanie jeden na drugiego; czy gadanie za plecami itp – przerażają mnie.

Ostatnio miałem ochotę jednej w pysk strzelić – bez urazy. I rzeczywiście, któregoś dnia moja cierpliwość się skończy. Muszę jedynie mieć pewność zatrudnienia się gdzie indziej. Wtedy minuta, dwie i mnie tam nie ma. Dosyć będzie słuchania „a wiesz, ona powiedziała, że…”. Qrwa, co mnie to obchodzi. A pytanie trzynastego dnia miesiąca: „a ile zrobiłeś firm?… to dużo, ja nic nie zrobiłam (później okazuję się, że jest inaczej)…” działa na mnie jak płachta na byka….

Wczoraj doszedłem do wniosku, że absolutnie nie należy ufać przełożonym i współpracownikom. Prędzej czy później spadnie wina na ciebie, nawet, jeśli tak nie jest. Zawsze twierdziłem, że papier jest cierpliwy. No, to Qrwa, dziś w pracy będzie – będę pisał chyba wyłącznie raporty i notatki. Pytanie tylko, kto je przyjmie? Kto będzie miał odwagę? I czy bardziej sobie nimi nie zaszkodzę? Bycie uczciwym w pracy się opłaca?

Może komuś wyda się wszystko mało istotne, stekiem bzdur, ale męczy mnie to wszystko do tego stopnia, że nie mogąc spać, wreszcie piszę na blogu. Pozytywem złych emocji jest kolejna notka.

Szanujmy się wzajemnie. Ale z drugiej strony nie oczekujmy na szanowanie nas „po naszemu”. Człowiek ma język – służy do rozmowy.

pozdrawiam :) Nieufny


Viewing all articles
Browse latest Browse all 13

Latest Images

Trending Articles